-Teraz nie macie już szans.-głośne wypuszczane powietrze ,próba złapania oddechu i przeraźliwy ból w okolicach czaszki.
Myślałam tylko o tym chociaż moim problemem była zbliżająca się śmierci. Zerknęłam na mojego towarzysza wzrokiem pełnym bólu.On był twardy nie pokazywał tego co czuł tylko tępo patrzył się w grupkę umięśnionych facetów i jednego toną żelu na włosach w kiczowatym garniturze.
Obaj wiedzieliśmy ,że to nie może się tak skończyć nie teraz! Gdy wszystko szło jak składka.
Nagle do głowy przyszedł mi idealny pomysł.
-W filmach zawsze jest tak ,że przed śmiercią można mieć ostatnie życzenie to ja też chcę.- rzuciłam ostatkami sił w głosie w stronę naszego zabójcy czekając na jego ruch.
-Chciałabym przytulic mojego przyjaciela.
Louis zerknął na mnie wzrokiem pełnym pogardy ,a ja nic sobie z tego nie robiłam.
-Macie minutę i ,ani sekundy więcej!
Podeszłam bliżej niebieskookiego przeciągnąwszy mojego ciało bliżej jego.
-Obejmij mnie-szepnęłam chłopak był zmieszany ,lecz zrobił tak jak mu kazałam.Gdy poczułam jego ręce na moich biodrach przystąpiłam do mojego planu.
-Tylna kieszeń-szepnęłam ponownie.
Lou zaczął błądzić rękoma po moich pośladkach.Normalnie to by dostał z liścia ,ale tu w końcu chodzi o moje życie.
Gdy chłopak chwycił to na czym mi zależało posłał mi cwaniacki uśmiech.
-Tak jak zawsze.
3,2,1 oderwaliśmy się od siebie. To wszystko działo się w ułamku sekundy , Tomlinson wyrzucił pocisk , podbiegłam do faceta zabierając mu broń i pełen luz...
Dwóch na ośmiu ehh no to zaczynamy bejbe.
Bach , Bach trzask i trask ...stop cisza. Znów słychać tylko nasze ciężkie oddechy.
Po krótkiej chwili rozbiegł się pisk opon. Przed nami stało czarne BMW
Wysiadł z niego John mężczyzna był na maska wkurzony.
-Czy was już kompletnie pojebało?!
My nawet nie drgnęliśmy. W jego głosie było coś strasznego po moim ciele przeszły bardzo nieprzyjemne dreszcze.
-Wy nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego co zrobiliście!-krzyknął po raz kolejny. Wtedy już nie wytrzymałam zdawałam sobie sprawę z tego ,że nie powinnam nic mówić ,ale to było silniejsze ode mnie.
-Co kurwa zrobiliśmy? tak jak nas nauczyłeś! Obroniliśmy się!
-Mieliście na mnie czekać!
-Mieliśmy czekać? Gdybyś my tak zrobili już dawno urzędowaliśmy by po drugiej stronie!- do kłótni również dołączył Tomo.
John trochę się zmieszał ,a nawet bardzo trochę,
-Dobra ,ale wy nawet nie wiecie kogo zabiliście! Zabiliście szefa największego burdelu w UK ,a nawet w całej Europie.Jak oni was znajdą to nie żyjecie!
-Jeny ale masz problem ich też sie zabije.-rzuciłam.
Bo w sumie to nie był jakiś wielki problem dla kogoś kto robi to od małego.
-Musicie uciekać nie ma sprzeciwu..Szybko wsiadacie do pierwszego samolotu do NY...
I tak zaczęło się godzinę gadanie naszego "szefa"
Wtedy jeszcze nie zdawaliśmy sobie spawy z tego co nas tak na prawdę czeka i ,że to co robiliśmy tu jest niczym w porównaniu do betonowej dżungli.
A oto prolog! :-)
Jestem pod wielkim wrażaniem tych komentarzy pod prologiem i ,aż 6 obserwatorów!
Kocham was! Mam nadzieje ,że sie wam podoba starłam się was nie zawiesić...Soł proszę was komentujcie!To dla mnie cholernie ważne x
Do nexta